Czerwiec na Karuzeli

Pomiędzy kolejnymi turnusami naszych półkolonii wspominamy czerwiec 🙂 A za nami między innymi:

Dwa warsztaty z cyklu Kulturalny Mix – tym razem przypominaliśmy sobie konstrukcję filmu i podjęliśmy próbę nakręcenia krótkiego filmu do słuchowiska „Bogowie na Czechowie”! Ponad to rozmawialiśmy o tym, jak zmieniło się nasze postrzeganie świata oraz wartości, jakimi się kierujemy – dawniej i dziś. Czy dzisiejsza JA dogadałaby się z tą sprzed lat? Jako inspiracja do rozważań posłużył nam wiersz Józefy Juchy. Nie zabrakło oczywiście zagadek – muzycznych i filmowych.

Nagrywanie czerwcowego odcinka słuchowiska było wyjątkowe, ponieważ odbyło się z udziałem naszych Gości ze Stowarzyszenia Misericordia. Zachęcamy do wysłuchania ostatniego już odcinka w wersji międzypokoleniowej.

Nasze ukochane rękodzieło: dorośli wyplatali z papierowej wikliny, a dzieci zabawiły się w string-art, własnoręczne szycie worków, tworzenie stojaka na przybory biurowe oraz świętowanie dnia dziecka i pałaszowanie własnoręcznie przygotowanej uczty lodowo – owocowej.

Zajęcia odbyły się dzięki wsparciu Miasta Lublin, w ramach projektu Międzypokoleniowa Kawiarenka Kulturalna na Czechowie.

Seniorzy z niesłabnącym zaangażowaniem brali udział w dwóch warsztatach z cyklu Kulturalne Zeszyty. Tym razem poruszone zostały tematy: Sztuka Performance oraz Slam jako reportaż. Nasze czerwcowe kulturalne wyjścia to: projekcja filmu „Radiostory” w kinie studyjnym Bajka oraz tworzenie płóciennych toreb z poetyckim nadrukiem w Domu Słów.

Zajęcia odbyły się dzięki wsparciu Miasta Lublin, w ramach projektu Kawiarenka Kulturalna – Kulturalne Zeszyty 2023.

W ramach projektu realizowanego ze Stowarzyszeniem „ę” – “Polska dla początkujących i zaawansowanych,  podaj dalej” odbyły się dwa spotkania zapoznawcze ze wszystkimi uczestnikami biorącymi udział w projekcie. Cały miesiąc odbywały się także cykliczne spotkania seniorów z uchodźcami.

Czerwiec to także działania w projekcie „Przeciwdziałanie wykluczeniu społecznemu osób starszych poprzez wspieranie różnorodnych form ich aktywizacji.” Wspólnie z seniorami z Borzechowa zwiedziliśmy Kaplicę Zamkową oraz wystawy stałe w Muzeum Narodowym w Lublinie. Dodatkowo w ramach projektu prowadzimy działania integracyjne i animacji kulturalnej w Borzechowie.

W czerwcu ruszyły też regularne spotkania sąsiedzkie w siedzibie Fundacji – na ul. Górskiej 9. Zapraszamy wszystkich seniorów, którzy chcieliby w przyjaznej atmosferze porozmawiać, poznać inne osoby, a może przy tym nawet coś wydziergać czy zmalować 😉 Spotykamy się we wtorki o godz. 11.

Czy to już wszystko, co działo się w czerwcu? No cóż – nie 🙂 24 czerwca odbył się na os. Karłowicza Piknik Osiedlowy, w którym Fundacja Karuzela wzięła udział – dla najmłodszych były gry i zabawy z dawnych lat, a dla tych trochę starszych zaplanowano grę terenową z zagadkami. Zaś ci czworonożni mogli liczyć na pokaz psiego posłuszeństwa oraz porady behawioralne.

Nasze regularne zajęcia, których nie zabrakło również w czerwcu, to gimnastyka oraz zajęcia dogoterapeutyczne w Środowiskowym Domu Samopomocy Mozaika.

Nasza wisienka na torcie – jedna z naszych seniorek, poetka Anna Zbiczak przeczytała kilka swoich wierszy na Open Mic organizowanym w ramach Lubelskiej Sceny Poetyckiej 🙂

Czerwiec na Karuzeli Read More »

Wiersz „Święta covidowe”

Autorka: Anna Szymczyk

Boże Narodzenie to czas radości, lecz w te święta absurd zagościł

święta chodzą mi po głowie, to chyba nic nie zrobię

Wszystko trzeba dezynfekować, by covida nie denerwować,

choć jest niewidoczny, to jest mroczny

Skoro jesteśmy narażeni, to wszystko się zmieni

Myślę, jak stół przygotować, żeby się nie stresować

Mało miejsca jest przy stole, żeby gości posadzić w 2 metrowej odległości

Przy zastawie stołowej woda z mydłem, rękawiczki

a zamiast świeczki postawić małe buteleczki z zapachem wódeczki

Karpia kupić mnie przeraża, czy z nim też iść do lekarza?

na badania i wymazy, by nas nie zaraził

On oddycha bez maseczki, a na sobie ma łuseczki

Jak ma dojść do spotkania, jak jest zakaz przytulania

Każą nam zasłaniać twarze, jak ja wnukom się pokaże

i to będzie maskarada przy stole w maseczkach zasiadać

A talerzyk pusty na stole będzie czekać na kontrolę

To mi wcale nie pasuje, to mnie destrukcynie rujnuje

Choć pinokio przekonuje, że to dla zdrowia, że to nie jest złe, że tak trzeba

by goście i rodzina była z dala i tak święta się roz….wala.

Zakaz rodziny, zakaz gości, święta spędzę w samotności

Wiersz „Święta covidowe” Read More »

Wiersz „W Karuzeli”

Autorka: Anna Szymczyk

Zawsze gwarno, tyle spotkań i za darmo

każdy szuka coś dla siebie

by rozerwać się, być z ludźmi

i w domu nie siedzieć.

Są warsztaty rękodzieła

gimnastyka, kino, teatr i muzyka.

jest też dietetyka, co każe buzie zamykać:

na słodycze, czekoladki

by być smukłym i gładkim

To młode prowadzące dopingują

i wspaniale się nami opiekują.

Każda powie miłe słowo i uśmiechem cię przywita

dopomoże w trudnych sprawach

i o zdrowie cię zapyta

A ja mam motywację, żeby siwą głowę pofarbować,

zmarszczki przypudrować

no i usta pomalować

ładnie się wyszykować i do Karuzeli pomaszerować

A PESEL jak twarz tuszuję

i tylko lekarzowi pokazuję

Wiersz „W Karuzeli” Read More »

Wiersz „Dom”

Autorka: Anna Szymczyk

Czy można zapomnieć? Nie!

To rozłożony parasol, pod którym

dzieciństwo się chowa, niewinność

beztroska, radość, uśmiechy i zapachy

Och, ten zapach świeżo zmielonej kawy

w drewnianym młynku trzymanym

między kolanami mamy i o daniach

gdzie pozostał tylko smak, ciepło

bijące z pieca. Do pieca przytulony

dziadek z pykającą fajką, zapach

tabaki rozchodził się po całym mieszkaniu

czytanie, śpiew, modlitwa, ksiądz

Stąpanie szarymi rozchwianymi

schodami, pukanie do drzwi, cisza.

Złożony parasol

Wiersz „Dom” Read More »

Bajka „Zielone pudełko”

Autorka: Grażyna Grudzień

Na  ulicy Pięknej w Biłgoraju mieszkała pani Zosia, a właściwie babcia Zosia. W jej małym mieszkanku stały wiekowe meble. Jeden z nich wyróżniał się, przynajmniej dla wnuczki. Była to maszyna do szycia z nożnym pedałem, kołem i pasem napędowym. Każda wizyta u babci była dla Wiesi przygodą. Stara maszyna raz stawała się samochodem z kołem zamachowym zamiast kierownicy albo huśtawką na pedale. Lubiła bawić się również małym zielonym pudełkiem, które stało wciśnięte w kąt. Pudełko było nieduże, a w środku skarby. Guziki: plastikowe, metalowe, z masy perłowej, drewniane, duże, małe, same cuda. Wiesia przyjechała do babci w odwiedziny. Po pysznym obiedzie poszła na podwórko pobawić się z pieskiem Mimi. Biegali po trawie wspaniale się bawiąc. Zza płotu przyglądał im się chłopiec Jacek:

  • Chodź do nas, będziemy bawić się razem – zawołała Wiesia.

Jacek przeskoczył niski płotek i dołączył do zabawy. Rzucali do siebie piłkę, a Mimi skakał i chciał im ją odebrać. Wiesi poplątały się nogi i upadła rozrywając sweter, gubiąc guziki. Jacek pomógł podnieść się Wiesi. Poszli do domu z nietęgimi minami. Babcia pokiwała głową. 

  • Nie martw się wnusiu. Przynieś okulary i to zielone pudełko z maszyny do szycia.

Jacek z Wiesią usiedli przy stole i otworzyli pudełko. Na serwetę wysypały się guziki. 

  • Babciu, jakie piękne. Można zrobić z nich ozdoby, na przykład broszki. 

Babcia wybrała guziki żeby przyszyć je do swetra. Jacek znalazł guzik w kształcie piłki do koszykówki. Wiesia wybrała guziczki w kształcie łezki, kwiatów, pszczółek i ułożyła z nich łąkę. Kiedy sweterek był już naprawiony guziki wróciły do pudełka. 

W nocy babci wydawało się, że słyszy stuki i śmiechy dochodzące z zielonego pudełka. To guziki cieszyły się, że były znowu przydatne. Zielone pudełko z guzikami poczuło, że Wiesia będzie często do niego zaglądać, a guziki będą żyły drugim życiem.

Bo takich guzików, jak u babci – to nie ma w żadnym sklepie.

Bajka „Zielone pudełko” Read More »

Bajka „Kwiatowy ogród”

Autorka: Marianna Kowalik

W niedużym domu, który stał w ogrodzie mieszkało z rodzicami dwoje małych dzieci: Emilka  i Jacek. 

Zimą, ponieważ było zimno, rzadko wychodzili z domu do ogrodu. Najczęściej wyglądali przez okno. Natomiast jak był śnieg i przygrzewało słońce i było trochę cieplej, wybiegali i jeździli na sankach, lepili bałwana, czy rzucali śnieżkami.

Zimą w ogrodzie kwiatki pod białym, puszystym śniegiem śpią sobie i czekają na pierwsze promienie słońca. Jak tylko słoneczko zaczęło mocniej grzać, jak się robiło cieplej, spacerowali po ogrodzie. Zaczęli zauważać i pytali swoich rodziców co to za roślinki wyglądają z już czarnej ziemi. Rodzice opowiadali, że to już kwiatki budzą się do życia. Zaczęły kiełkować, wychylać swoje łebki i rosnąć. Najpierw pierwiosnki zakwitły, później śnieżynki. Wreszcie wyrosły żonkile i pokazując swoje kiełki, w końcu wypuszczają pąki kwiatowe.

Pod wpływem promieni słonecznych rozkwitają piękne żółte i białe pierwsze ich kwiaty. W ogrodzie obok żonkili wyrastają białe i przecudnie pachnące narcyzy. Na innej rabatce wyrastają również kolorowe przepiękne bratki. Bratki mają przeróżne kolory. Są białe, żółte, granatowo-żółte, bordowo-żółte i jeszcze inne, przecudnie kolorowe. 

W tym samym czasie kwitną też stokrotki. Obrzeża mają białe, a środeczki czerwone. Są też stokrotki, które mają brzegi czerwone, a środki białe.

Bardzo miłymi kwiatkami są małe, drobne fiołki. Fiołki przecudnie pachną. Z zerwanych fiołków dzieci zrobiły bukiecik i dały je mamie. Mama włożyła je do małego wazoniku. Wieczorem, jak wy spałyście, mama popatrzyła na kwiatki i pomyślała, jakie ma kochane i dobre dzieci.

Trochę później zakwitają tulipany. Ich kwiatki są jak kielichy. Mają one przeróżne kolory. Jedne są smukłe, inne pyzate. Tulipany to takie wczesne dostojne kwiatki.

Jest miesiąc maj, jest już ciepło i kwitną piwonie, białe, różowe, czerwone.

Wszystkie wymienione kwiatki przekwitają i tylko pozostają w naszej pamięci, że po zimie będzie wiosna i znowu zakwitną.

Dostojne róże to kwiaty, które kwitną długo, przez  całe lato, ale Emilka i Jacek latem opuszczają swój ogród i jadą z rodzicami na urlop. Wracają późnym latem i ogród znów ożywa, śmiechem i zabawami wśród chryzantem, które kwitną też różnymi kolorami.

Po pięknym lecie nadchodzą chłodne krótsze dnie i kwiaty przekwitają. Wieją wiatry, jest zimno i dzieci juz tylko wyglądają na ogród przez okno. Ale nie martwcie się, te kwiatki znów zakwitną wiosną.

Bajka „Kwiatowy ogród” Read More »

Bajka o księciu

Autorka: anonimowa

Dawno, dawno temu za górami, za lasami mieszkał książe Świrek w pięknym zamku z żoną i służącą. Pewnego razu w słoneczny dzień dostrzegł, że żona śpi. Spała snem twardym i nie mogła się obudzić. Książe postanowił szukać pomocy u lekarza, który mieszkał w dalekim kraju.

Wybrał się w podróż ze swoją świtą. Towarzyszyły mu słonie, wielbłądy, psy, lwy i służący, a także jego ukochany koń, który mu służył wiernie.

Po długiej wędrówce dotarł do chatki na zboczu doliny gdzie płynęła rzeka, obfita w ryby, ptaki, motyle. 

Książe zsiadł z konia i wszedł do domu lekarza, a swego kochanego konika, który go wiózł na swoim grzbiecie pozostawił przed domem. Po długim oczekiwaniu konik zaczął kopać kopytem, domagał się powrotu swego pana do domu. Książe wraz z lekarzem powrócili do domu i jego żona po zażyciu lekarstwa wyzdrowiała. Żyli długo i szczęśliwie.

Bajka o księciu Read More »

Bajka „Baletki Baletnicy”

Autorka: Anonimowa

Dawno temu rósł sobie lasek przez który wiodła droga do wsi. Pewnego razu rozszalała się taka straszna wichura, że gałęzie drzew łamały sie jak zapałki spadając z trzaskiem na ziemię. Odłamała się również spora kłoda, która była częścią starego dębu. Leżała tam bezradna, oderwana od reszty drzewa. Czuła, że powoli staje się martwa odłączona od jej macierzystego drzewa, z którego dotąd czerpała życiodajne soki. – Spróchnieję tu – myslała – zjedzą mnie korniki lub inne robaczki. Zrobiło jej się bardzo smutno, że tak musi zakończyć swe życie podczas gdy jej siostry gałęzie będą słuchać leśnych opowieści i obserwować wszystko ze swojego drzewa. Traciła więc nadzieje na dalsze życie. 

Pewnego dnia przejeżdżał tamtędy wiejski gospodarz, który na swojej furmance miał stertę suchych gałęzi przeznaczonych na opał. 

Przystanął, zszedł z wozu i zaczął przyglądać się kłodzie. 

-Zginę w ogniu – pomyślała kłoda ze strachem.

Tymczasem chłop obejrzał kłodę, postukał w nią parę razy i z niemałym wysiłkiem wtaszczył ją na furmankę. Po drodze trzęsło się wszystko na wozie a kłoda choć ciężka też podskakiwała ze strachu. 

Gdy dojechali na miejsce chłop zrzucił gałęzie i kłodę na podwórko żeby drewno dobrze wyschło. Po pewnym czasie gdy już słońce odpowiednio wygrzało i wysuszyło kłodę, przeniósł ją do szopy. 

-No to po mnie – pomyślała gdy zaczał ja piłowac ogromną piłą.

Znosiła ból i czuła że na tym jej żywot się skończy. Tymczasem chłop pociął kłode na deski a z desek i gwoździ zbił zgrabną ławeczkę. Pomalował ją zieloną farbą żeby zabezpieczyć przed deszczem. Ławeczka wyszła śliczna! Gdy wyschła wkopał ją przy drodze obok płotu, który okalał jego dom i ogródek. 

Nasza odmieniona kłoda ze zdumieniem patrzyła na siebie, ale jej prawdziwe drugie życie dopiero się zaczynało. 

Nie było ono nudne. Ciągle ktoś przysiadał na ławeczce, a to żeby odpocząć lub po prostu podziwiać krajobraz, który się wokół roztaczał. Były to szumiące łany zbóż a w dali było widać las. Tak, ten las z którego ona przyjechała. Nierzadko przysiadały na ławeczce kumoszki, częstując się nawzajem coraz to nowymi ploteczkami o życiu wsi i jej mieszkańców. Dzięki temu ławeczka nie ruszając się z miejsca znała prawie wszystkich mieszkańców wsi. Czasem wieczorem na ławce usiadła jakaś zakochana para, żeby w świetle księżyca raczyć się wzajemnie miłosnymi wyznaniami.  

Kiedy południowe słońce nagrzało ją swoimi promieniami, układał się na niej kot jak na piecu i mruczał jej bajki. Ławeczka czuła się teraz bardzo potrzebna i ważna. Była szczęśliwa – Warto było tak cierpieć – pomyślała – Teraz moje życie jest naprawdę ciekawe i ma sens. – Moje cierpienie nie poszło na marne – pomyślała. 

Czasami gdy już nie ma nadziei na lepsze życie, pojawia się na naszej drodze ktoś, kto może całkowicie odmienić nasz los, dając w zamian za cierpienie całkowite szczęście.        

Bajka „Baletki Baletnicy” Read More »

Bajka „Ławeczka”

Autorka: Anna Zbiczak

Dawno temu rósł sobie lasek przez który wiodła droga do wsi. Pewnego razu rozszalała się taka straszna wichura, że gałęzie drzew łamały sie jak zapałki spadając z trzaskiem na ziemię. Odłamała się również spora kłoda, która była częścią starego dębu. Leżała tam bezradna, oderwana od reszty drzewa. Czuła, że powoli staje się martwa odłączona od jej macierzystego drzewa, z którego dotąd czerpała życiodajne soki. – Spróchnieję tu – myslała – zjedzą mnie korniki lub inne robaczki. Zrobiło jej się bardzo smutno, że tak musi zakończyć swe życie podczas gdy jej siostry gałęzie będą słuchać leśnych opowieści i obserwować wszystko ze swojego drzewa. Traciła więc nadzieje na dalsze życie. 

Pewnego dnia przejeżdżał tamtędy wiejski gospodarz, który na swojej furmance miał stertę suchych gałęzi przeznaczonych na opał. 

Przystanął, zszedł z wozu i zaczął przyglądać się kłodzie. 

-Zginę w ogniu – pomyślała kłoda ze strachem.

Tymczasem chłop obejrzał kłodę, postukał w nią parę razy i z niemałym wysiłkiem wtaszczył ją na furmankę. Po drodze trzęsło się wszystko na wozie a kłoda choć ciężka też podskakiwała ze strachu. 

Gdy dojechali na miejsce chłop zrzucił gałęzie i kłodę na podwórko żeby drewno dobrze wyschło. Po pewnym czasie gdy już słońce odpowiednio wygrzało i wysuszyło kłodę, przeniósł ją do szopy. 

-No to po mnie – pomyślała gdy zaczał ja piłowac ogromną piłą.

Znosiła ból i czuła że na tym jej żywot się skończy. Tymczasem chłop pociął kłode na deski a z desek i gwoździ zbił zgrabną ławeczkę. Pomalował ją zieloną farbą żeby zabezpieczyć przed deszczem. Ławeczka wyszła śliczna! Gdy wyschła wkopał ją przy drodze obok płotu, który okalał jego dom i ogródek. 

Nasza odmieniona kłoda ze zdumieniem patrzyła na siebie, ale jej prawdziwe drugie życie dopiero się zaczynało. 

Nie było ono nudne. Ciągle ktoś przysiadał na ławeczce, a to żeby odpocząć lub po prostu podziwiać krajobraz, który się wokół roztaczał. Były to szumiące łany zbóż a w dali było widać las. Tak, ten las z którego ona przyjechała. Nierzadko przysiadały na ławeczce kumoszki, częstując się nawzajem coraz to nowymi ploteczkami o życiu wsi i jej mieszkańców. Dzięki temu ławeczka nie ruszając się z miejsca znała prawie wszystkich mieszkańców wsi. Czasem wieczorem na ławce usiadła jakaś zakochana para, żeby w świetle księżyca raczyć się wzajemnie miłosnymi wyznaniami.  

Kiedy południowe słońce nagrzało ją swoimi promieniami, układał się na niej kot jak na piecu i mruczał jej bajki. Ławeczka czuła się teraz bardzo potrzebna i ważna. Była szczęśliwa – Warto było tak cierpieć – pomyślała – Teraz moje życie jest naprawdę ciekawe i ma sens. – Moje cierpienie nie poszło na marne – pomyślała. 

Czasami gdy już nie ma nadziei na lepsze życie, pojawia się na naszej drodze ktoś, kto może całkowicie odmienić nasz los, dając w zamian za cierpienie całkowite szczęście.        

Bajka „Ławeczka” Read More »

Bajka „Misiowy świata”

Autorka: Elżbieta Kurpńska

Gdzieś daleko stąd, a może całkiem blisko, za siódmą górą, a może za siódmą rzeką, na peryferiach dużego miasta w otoczeniu drzew dużych i małych stał sobie mały, zielony domek. W domku mieszkali Tata, Mama i dwaj chłopcy: 5-letni Krzyś i jego malutki braciszek Jaś. W zielonym domku Krzyś i Jaś mieli swój osobny pokój, który Tata i Mama nazywali pokojem dziecięcym. 

W pokoju dziecięcym oprócz łóżeczek obu chłopców, w rogu, blisko drzwi stała zielona, pięknie rzeźbiona stara szafa. Szafa, jak to mają w zwyczaju inne szafy, służyła do przechowywania różnych rzeczy: ubrań, bielizny, butów, pościeli. Stara zielona szafa była bardzo dumna z tego, że powierzono jej opiece tyle skarbów.  

Ale szafa miała jeszcze jednego lokatora. Oprócz ubrań, w najciemniejszym jej kącie, na podłodze było coś jeszcze. Siedział tam cichutko mały pluszowy miś. Miś miał duże brązowe oczka i miękkie brązowe futerko troszkę przetarte na łebku i brzuszku.Misiowi jednak te wytarte łatki wcale nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie, przypominały mu o pięknych chwilach spędzonych z Krzysiem. – Ach, jakie piękne były to dni – często z rozrzewnieniem wspominał miś. – Krzyś tak mocno i często mnie przytulał, że aż wytarł mi futerko. Jeździłem z nim na wakacje. Czasami zabierał mnie ze sobą do przedszkola i chwalił się dzieciom jakiego ma pięknego przyjaciela. Spałem nawet z nim w jego własnym łóżeczku. A dzisiaj siedzę tutaj sam, w tej dużej, ciemnej szafie, bo Krzyś zupełnie o mnie zapomniał. Trzy miesiące temu urodził się Jaś braciszek Krzysia. Krzyś tak bardzo cieszył się, że wreszcie będzie miał braciszka. Opowiadał, że będzie się z nim bawił cały czas. A ja słuchałem, słuchałem i myślałem sobie, że teraz Krzyś będzie miał prawdziwego, żywego przyjaciela, z którym będzie biagał i bawił się, i robił mi się coraz bardziej smutno. Myślałem sobie, że przecież ja jestem tylko misiem, nie umiem biegać, śmiać się i mówić. Pewnie juz do końca zycia będę siedział w tej szafie. 

Nagle zaczęło się dziać coś dziwnego. Miś usłyszał tajemnicze chrobotanie. – E nie, to tylko mi się wydaje – pomyślał zasmucony.

Chrobotanie jednak powtórzyło się po raz drugi, trzeci  i kolejny raz. Miś nadstawił uszka i szeroko otworzył oczka.  Serduszko misia, pełne nadziei zaczęło mocniej bić. – Może to Krzyś?- pomyślał. Po kolejnym chrobotaniu, nagle głosno skrzypnęły zawiasy starej szafy. – Nie to niemożliwe. Uszczypnijcie mnie, bo nie wierzę – myśli kłębiły się w misiowej głowie. – Ależ tak, tak, to prawda…. W uchylonych drzwiach szafy ukazała się buzia Krzysia.

Krzyś miał smutną minę i był pełen poczucia winy. Nieśmiało wyciągnął rączkę w kierunku misia i delikatnie dotknął futerka. Drobnymi paluszkami najpierw pogłaskał łebek, później dotknął delikatnie wytartej łatki na brzuszku. Podniósł misia niepewnie, popatrzył w jego brązowe oczka i mocno przytulił do siebie. Miś nie mógł uwierzyć, że dzieje się to naprawdę. Przytulił łebek do piersi Krzysia, a później przylgnął do niej całym swoim misiowym ciałkiem. Z prawego oczka misia kapnęła duża, przezroczysta łza. Usłyszał cichy szept Krzysia. Krzyś tłumaczył się i przepraszał misia za to, że porzucił go zafascynowany swoim małym braciszkiem. – Myślałem, że mój braciszek będzie od razu duży i będę mógł się z nim bawić – tłumaczył się. – Mama wprawdzie mówiła, że będzie on najpierw malutki i nie będę mógł się od razu z nim bawić, że będzie tylko jadł, płakał i dużo spał, bo podczas snu dzieci podobno szybciej rosną. Ale ja jakoś inaczej sobie to wyobrażałem. Przepraszam Cię misiu, że cię tak porzuciłem. Zamieszkałeś sam w ciemnej szafie i pewnie bardzo bałeś się. Od tej chwili będziemy już zawsze razem. Wiesz co, mam pomysł. Przedstawię cię mojemu braciszkowi. Na pewno polubicie się. 

Krzys popatrzył w śmiejące się oczka misia, przytulił go jeszcze mocniej i pobiegł szybko do Jasia.              

Bajka „Misiowy świata” Read More »